23 grudnia 2014

Przedwigilijniej już bardziej być nie może.

Odwiedzając dzisiaj Hrabinę, nawet pozazdrościłam Jej mini choinki. Później stwierdziłam, że nie mam nerwów na pilnowanie Kwiata, żeby się do choiny nie dorwał, bo przecież pachnie, bo świeci, bo to zakazany owoc jest. Spasowaliśmy. Ale lampki na ramie łóżka, obowiązkowo, zawisły. Są grube (bo to na balkon miały być), twarde, przede wszystkim świecące. To daje Nam chwilę na wylegiwania łóżkowe z bonusem dziesięciominutowym na podjaranie się lampkami (i taki Kwiat szybciej zużywa baterię, co daje senny rezultat, a to się chwali wieczorami).
I nowość na chacie, lampki też słoik dostały, więc jest skandynawsko świątecznie. 
No, bardziej już się nie da. Sory.





22 grudnia 2014

Testujemy: Kubek do mycia głowy BabyOno

Dobra. Otrzymaliśmy kilka produktów od firmy BabyOno i lecimy z ich testowaniem. Na pierwszy rzut w obroty bierzemy kubek do mycia głowy. My akurat dostaliśmy niebieski, ale paleta barw jest całkiem szeroka (bo aż cztery kolory do wyboru!). Będzie analitycznie, będzie szczegółowo, bo recenzuje Kamil!



Kubek składa się z dwóch komór i miękkiej podpórki stykającej się z głową. Jak wspomnimy jeszcze rączkę to technicznie temat budowy zostanie wyczerpany. Podział kubka na pół wzmacnia troszkę strumień wody, bo z jednej części woda leci bardziej na boki, a z drugiej do tyłu. Przy odrobinie wprawy można lać wodę tak, że nic nie poleci na oczy dziecka. Co do rzeczy, które mogłyby być nieco ulepszone to bardzie elastyczny materiał, gdyż przy dziecku które już siedzi, a nie do końca rozumie ideę spokojnej kąpieli, nawet cztery ręce mogą nie wystarczyć do utrzymania kubka pod odpowiednim kątem.

Fajne:
  •  Cena
  • Uchwyt
  • W przeciwieństwie do osłonek przyda się do płukania reszty ciała
Niefajne:
  • Trzeba troszkę go poużywać, aby się nauczyć


Generalnie, to luz. Kubek jest dodatkowym elementem kąpieli (czyt. dodatkową atrakcją). Niby producent w instrukcji pisze, że produkt nie nadaje się do zabawy, to jednak do zabawy niemowlaka bardzo kusi. No, bo jak tu przejść obojętnie obok taaak ogromnego niebieskiego kubka? Paluchy niemowlęce nadpobudliwe aż same się pchają.
Ja mam tendencję do ekspresyjnego korzystania z przedmiotów i wszystko z nadpobudliwości ucieka mi z rąk, więc kiedy to i padła kolej na kubek, ten upadek (na kaflach!) owy kubek przeżył. Mniemam, że plastik jest na tyle trwały, iż przeżyje i kolejne pokolenia.

Dlatego nie udało się uchwycić momentu właściwego użytkowania kubka, bo to trudna sztuka była.


17 grudnia 2014

Grudniowo.

Takie pitu pitu do przedwigilijnej rybki.



To tam na nitce z klamerkami, to kalendarz adwentowy. Odbębniliśmy już seans z Kevinem samym w domu, gry planszowe, urodziny Kamila, czytanie Psychologii dla opornych, dzień bez internetów (bosz.. co to był za długi dzień), a niebawem czekają puzzle, zdobienie choinki, akwarium z Kwiatem i inne takie tam.







W ogóle, to polecamy ESCAPEROOMS. Mega!



20 listopada 2014

Spanie, usypianie.

Ogólnie siedem miesięcy życia Kwiata minęło całkiem znośnie. Serio. Albo nie pamiętam jak było źle, bo teraz jest najgorzej. Coś się wywróciło do góry nogami i Kwiat spać za chiny nie chce. Już teraz, kiedy pomyślę o tym całym rytuale kąpania, usypiania to przechodzą mnie dreszcze. Bo gdzie te cudowne romantyczne wieczory, kiedy to Kwiatu zasnął błogim, słodkim snem, a my wiedzieliśmy, że ta cisza będzie trwać do samego rana i można było robić totalnie wszystko, czego się nie spróbowało za dnia (najczęściej wybieraliśmy opcję: spać, ale i tak zarąbiście, że jakiekolwiek inne opcje wchodziły w grę). No gdzie te czasy, ja się pytam?!
Aktualnie dwoimy się i troimy, żeby tylko uśpić Pierworodnego Wyczekiwanegoprzecieżtylemiesięcy a i tak do drugiej w nocy Kwiatu robi sobie imprezy życia, balangi takie, że kluby na monciaku w Sopocie mogą tylko pozazdrościć. 
Co by trochę się pocieszyć zawsze piszę do znajomych Kóleżanek-Matek i czekam na jakieś złapanie za rękę, poklepanie po wirtualnym ramieniu, pogłaskanie słowem, takie tam wiecie, ogólne matczyne ratuj. A dzisiaj pocieszenie spadło z samego nieba:
- Słuchaj, no nie śpi mi już piąty dzień. Myśli, że może imprezować do drugiej i zasypia z poczuciem satysfakcji, że znowu była dobra impreza. Co robić?
- A próbowałaś się modlić? Jezus myślisz, że był grzeczny jak był mały? Też miał kolki i ząbkował. 

Chwała. Alleluja.
Po przeczytaniu porady Matki-Kóleżanki, tkwiąc jeszcze w szoku i ogólnym amoku, poszłam napić się bardzo mocnej wódki.
A, nie. Kawy, sory. 

4 listopada 2014

Ave Montessori

Ogólnie czytam sobie na temat Pani Montessori i czasami smaczki Jej teorii przedstawiam Kamilowi, który, jak tak sobie obserwuję, poglądowo w kwestii kształcenia i wychowywania dzieci trochę podobny jest do owej Pani. 
Zatem mówię:
- Wiesz, że Montessori była przeciwna opowiadaniu bajek? Zakazuje bajek na temat księżniczek i smoków, bo twierdzi, że dziecko rozczaruje się później jak się dowie, że takie rzeczy nie istnieją. Więc najlepiej opowiadać bajki z życia wzięte, jakieś historie prawdziwe, co by mieć odwzorowanie rzeczywistości. - Przekazałam to Kamilowi, bo dalej spieramy się na temat Wróżki Zębuszki i Świętego Mikołaja.
A Kamil mi odpowiada:
- Nie rozumiem. Przecież wszystkie bajki, które kończą się dobrze są nieżyciowe.

I jak tu wybrnąć z tych bajek życiowych i nieżyciowych?

11 października 2014

Rewa.

Piątek, piąteczek, piątunio rozpieszczał swoja pogodą. Nie można było zrobić nic innego jak z rańca spakować wózek, Kwiata, kilogram tobołów i ruszyć nad morze. Rewa poza sezonem jest cicha i ogólnie do zniesienia. 

















9 września 2014

5 miesięcy.

Minęło jak bykiem strzelił. Albo biczem? Jak biczem strzelił? Chyba tym biczem jednak. Nie mogę uwierzyć, że ten czas tak pędzi. Jest za dobrze. Im lepiej, tym szybciej umykają dni. A tak być nie powinno. 




Kwiatu zaczął ogarniać książki. Tak tylko wzrokiem na razie, ale jeszcze chwila, a będzie mi wyrywać Wysokie Obcasy (no, oby nie, bo chyba będzie źle wróżyć). Na książkach, to my jednak nie oszczędzamy, zauważyłam. I tak w chwili emocji po przeczytaniu dość kontrowersyjnego artykułu (o tu), nim się obejrzałam Kamil zamówił wszystkie części Muminków (wyszła bardzo ładna kolekcja Wydawnictwa Nasza Księgarnia z okazji setnej rocznicy urodzin Tove Jansson).

W szpitalu zyskaliśmy przydomek Rodzina Muminków, bo Doktorówna wyraziła swoje zaskoczenie czytaniem w moim wieku lektury z podstawówki komentarzem:
- I co? Wieczorem kładzie się Pani z Mężem do łóżka i czytacie sobie Muminki...?
No, Nam to nie przeszkadza, ale może to z Nami jest coś nie teges.





1 września 2014

Szpitalne opowieści: o Uli smarkuli.

Skierowano Kwiata na USG. Rankiem Pani Pielęgniarkowa oznajmia Nam, że mamy się migiem zbierać, bo do innego budynku biegniemy i czasu nie ma, a jeszcze kilka dzieci trzeba ze sobą zabrać, więc pędem, pędem, zbieramy się. Dołączyła do Nas, między innymi, dziewczynka. Urszula. Lat osiem. Biegniemy z Ulką przez szpitalne korytarze. Widzę jak kątem oka zerka na Kwiata, co by Go lekko szturnąć, zaczepić, podziumdziać i pogłaskać. Zagaduję Ulkę, bo takie mam zboczenie zawodowe:
- Do której klasy teraz pójdziesz? - wiem, zadaję beznadziejnie typowe pytania, których dzieci nienawidzą.
- Do trzeciej. To ostatni rok z moją ukochaną panią. 
- A w przedszkolu też miałaś swoją ukochaną panią?
- Też. A słyszałam, że przedszkole jest nieobowiązkowe. To prawda? - kurde, jak z tego wybrnąć? No niby do piątego roku życia nie jest, ale wiem, że jak się dziecię dowie, to się wkurzy na niesprawiedliwość losu.
- eee... ale chyba lubiłaś chodzić do przedszkola, hm? - zmiana tematu, starą zasadą Dziadka Edka, przeważnie się sprawdza.
- Lubiłam, ale za to nie pójdę na studia.
- Dlaczego?
- Bo skoro przedszkole jest nieobowiązkowe (czy ja coś takiego powiedziałam?! siedziałam cicho), a ja do przedszkola chodziłam, to już nie muszę iść na studia, bo mam już nadrobione te lata w przedszkolu, a studia przecież też są nieobowiązkowe, więc się zeruje. 

Co za sprytna dziewucha, no.
Najlepsze jest to, że Jej tok rozumowania jest całkiem logiczny, co nie?

***

Siedzimy i czekamy. Dalej.
- Ulka, a opowiedz mi o swojej najciekawszej wakacyjnej przygodzie.
- Nie miałam żadnej ciekawej. Na trzech weselach byłam.
- O, i na każdej miałaś inną kreację?
- Tak!
- A która sukienka najbardziej Ci się podobała, z tych trzech?
- Ta druga!

A, no przecież. Widziałam, jasne.

31 sierpnia 2014

Szpitalne opowieści: O targowisku.

Śpię kolejną noc z Kwiatem w szpitalu. Zaczynam się powoli na tym łóżku polowym (matce karmiącej piersią przysługuje darmowe łóżko i ogólny pobyt w szpitalu. takie profity!) wysypiać. Miałam jakieś takie przebłyski w nocy, przebudzenie takie i lewym okiem zerkam na łóżeczko Kwiata i widzę Panią Pielęgniarkową w różowym kubraczku, coś przy kroplówce grzebie. Myślę sobie, wszystko ok, idę dalej spać. 
Rano przed nocną zmianą przychodzi do mnie ta sama Pielęgniarkowa w tym samym różowym kubraczku i pyta:
- Wszystko dobrze? Wyspaliście się? Pani to chyba w nocy na targowisku była, co?
- Nie rozumiem?
- Jak przyszłam do Was w nocy, to wstała Pani z łóżka i powiedziała, że mam się nie martwić, bo ziemniaki Pani kupiła, bo tanie były, po siedem pięćdziesiąt i ze dwa kilogramy kupiła. No, miłego dnia mimo wszystko!

Dzwonię do Matuli, żeby mi ziemniaki swojskie ugotowała i do szpitala przywiozła, bo umieram z głodu! (matce karmiącej tylko nocleg darmowy przyznają. o jedzenie musi sobie zadbać sama. zwłaszcza, że to oddział zakaźny i odwiedziny ograniczone, więc po kilku dniach tęskni się za ciepłym domowym obiadkiem...)


30 sierpnia 2014

Szpitalne opowieści: O Jezusie i kryzysie

Siedzę z Kwiatem w szpitalu już trzeci dzień. Rano obchód, kroplówa, leki, przewijanie, karmienie, pobranie krwi, przewijanie, ulewanie, miodowe lata, przewijanie, karmienie, uspokajanie, zabawianie, przewijanie, życie erotyczne Makaków, usypianie, świat według kiepskich, kroplówa, przewijanie, kardashianie i tak w kółko. No, ludzie. Ocipieć można. Kamil grzecznie, posłusznie, jak na Ojca i Męża przystało, wzorowo przyjeżdżał po pracy i towarzystwa dotrzymywał (bez laptopa. Szok!). Wyżalam Mu się już, bez tchu, co by mnie trochę powspierał:
- Kamil
- Tak?
- Kryzys mam. Trzeci dzień tu tkwię w tym pokoju, bo nawet wyjść się nie da, bo oddział zakaźny i zakaz wychodzenia. Kryzys mam jak nic.
- Jezus też miał kryzys, dlatego trzeciego dnia zmartwychwstał.

Żeby nie było. 
Jezusa lubimy, nic do Niego nie mamy.