28 lutego 2013

Sopot wieczorową porą i krwawy Księżyc!

Udaliśmy się do Sopotu, aby i wieczorem uwiecznić to, co znane całej Polsce, czyli miejsca pocztówkowe, ale we własnej osobiście wykonanej wersji. Całkowicie nieświadomi tego, iż spotkają Nas dziwy natury wchodzimy na molo i dyskutujemy jak to zrobić, żeby zdjęcia molo nie wyszły typowe. Wyszły typowe, ale nieistotne. Nad horyzontem pojawiło się coś czerwonego. Wszyscy zdziwieni rozdziawiali buzie. Fotografowie wyjmowali swoje iPody, a My znowu dyskutowaliśmy jak naświetlić Księżyc, żeby go nie prześwietlić. Suma sumarum Księżyc zrobił Nam się pomarańczowy, ale wygląda jak nocny wschód Słońca!  


















27 lutego 2013

S & M


Po ostatnim weekendzie pozostał tylko korek od wina, puste naczynia do fondue
i wizja doszkalania z zakresu gotowania.
Za to jest nowa roślinka. 
a mięta zmartwychwstaje! 




23 lutego 2013

Klatka z ptaszkiem.

Takie perełki można dostać na giełdzie o 6 nad ranem! Warto było wstać markotnie i bez zapału.
Napatrzeć się nie mogę. Klatka uzupełniła pusty kąt (:
Kamil się cieszy, że tych kątów tak mało jest w mieszkaniu... no, ale mnie ptaszek absolutnie urzekł!




18 lutego 2013

Kiedy Ekstrawertyczka zakocha się w Introwertyku...

... wtedy trzeba znaleźć sposób, cierpliwość i wyrozumiałość dla dwóch odrębnych sfer osobowości. 

Nie zawsze jestem w stanie zrozumieć podejście Kamila, kiedy to po bujnym tygodniu, obsypanym różnymi sytuacjami, spotkaniami, zajęciami, pracami - oświadcza mi w niedzielę wieczorem, że był to dla Niego bardzo męczący tydzień i ma ochotę przespać kolejny, aby się zregenerować. No ale jak to?! Przecież było super fajnie! Tyle rzeczy zrobiliśmy, tyle osiągnęliśmy!
Kamila z kolei bardzo drażni moje podekscytowanie, nazbyt hiperboliczne rozentuzjazmowanie po dokładnie takim samym spędzonym tygodniu. 
Każdy dzień, tydzień, miesiąc- przeżywamy oboje praktycznie tak samo, ale każde z Nas inaczej z tych chwil czerpie. 
Przyjaciółka jakiś czas temu (Pedagożka z resztą, wiadomo) poleciła mi książkę: 
Marti Olsen Laney Introwertyzm to zaleta, czyli jak prosperować w ekstrawertycznym świecie. Próbuję w niej zrozumieć po części Kamila, choć wiem, że żadna książka do końca mi tego nie wytłumaczy. Jednak zagłębiając się w lekturę jestem w stanie stwierdzić, że wiele rzeczy się zgadza, a niektóre opisy mają swoje odzwierciedlenie w życiu:
Najbardziej charakterystyczną cechą introwertyków jest źródło ich zasilania. Introwertycy są osobami oszczędzającymi energię. Łatwo dochodzi u nich do przeładowania bodźcami pochodzącymi ze świata zewnętrznego, a wówczas doświadczają nieprzyjemnego uczucia, że "tego już za wiele". Powoduje to u nich apatię lub zniecierpliwienie. W związku z tym powinni ograniczać swoje kontakty towarzyskie, żeby się nie wyczerpać. Jednak jednocześnie nie mogą zapominać o zachowaniu właściwej proporcji pomiędzy czasem spędzanym samotnie i poza domem, żeby nie stracić rozmaitych możliwości i nie zniszczyć związku z innym ludźmi. (...)
A co jest najwyraźniejszą cechą ekstrawertyków? Ich zasila energia pochodząca ze świata zewnętrznego - czerpią ją z podejmowanych przedsięwzięć oraz ludzi, miejsc i rzeczy, z którymi mają kontakt. (...) Długie okresy przebywania w domu, wewnętrznej kontemplacji, samotności oznaczają dla nich niedobór bodźców. (...) Ekstrawertycy wiele z siebie dają społeczeństwu - mają łatwość wyrażania się, lubią tłum oraz działanie.

Jeśli chodzi o cechy charakterystyczne u introwertyków, książka też w prosty sposób jest w stanie ujednolicić najważniejsze zachowania:
- wolę wypoczywać w samotności lub z kilkoma bliskimi przyjaciółmi.
- tylko naprawdę bliskie stosunki z drugą osobą uważam za przyjaźń.
- muszę odpoczywać po zajęciach poza domem, nawet takich, które lubię.
- częściej słucham, ale potrafię dużo mówić o ważnych dla mnie tematach.
- wydaję się spokojny i opanowany, lubię obserwować.
- najpierw myślę, a potem mówię lub działam.
- w grupie lub w napiętych sytuacjach często czuję, że mam w głowie pustkę.
- nie lubię, jak mnie ktoś popędza. 
- lubię przez jakiś czas dokładnie analizować i obserwować osobę, z którą rozmawiam.
- kiedy dotrze do mnie dużo informacji naraz, potrzebuję czasu, żeby je uporządkować.
- często dostrzegam szczegóły, których inni nie widzą.

I trochę wzajemnie się irytujemy, ale oboje uczymy się to akceptować i układać sobie plan dnia dostosowując do swoich temperamentów. 
Tylko, że w praktyce czasem tak słabo to wychodzi i czasem tak bardzo przesadzam z przeładowaniem tygodnia, że nawet ja, czysty ekstrawertyk, popadam w introwertyczne nastroje.

Jeśli ktoś dobrał się w ten sam przeciwstawny sposób - warto, naprawdę warto, po tę/tą książkę sięgnąć. Nie jestem krytykiem literackim i strzelam marne recenzję i mogę jedynie napisać, że
KSIĄŻKA JEST FAJNA I CIEKAWA.

3 lutego 2013

Sen Programisty.


Walka ze snem, dzień trylionowy. Leżymy na tym samym wielkim łożu i każde z Nas próbuje na swój sposób zasnąć. Ja zaczynam w głowie liczyć kolorowe motyle (barany są pa'se). Słyszę jak oddech Kamila reguluje się przeistaczając w rytmiczne chrapnięcia. Zazdroszcząc Mu głębokiego snu, niby to niechcący szturcham łokciem w bok. Ten, przewraca się w moją stronę zarzucając rękę na moje plecy. Przytula tak, że brak mi tchu i wybulgotuje pod nosem:
- Prześlij mi te dane, proszę.

Nie wiem, co okupuje sny Programisty, ale cieszę się, że liczby i dane systemowe, a nie jakieś tam... inne rzeczy.