20 listopada 2014

Spanie, usypianie.

Ogólnie siedem miesięcy życia Kwiata minęło całkiem znośnie. Serio. Albo nie pamiętam jak było źle, bo teraz jest najgorzej. Coś się wywróciło do góry nogami i Kwiat spać za chiny nie chce. Już teraz, kiedy pomyślę o tym całym rytuale kąpania, usypiania to przechodzą mnie dreszcze. Bo gdzie te cudowne romantyczne wieczory, kiedy to Kwiatu zasnął błogim, słodkim snem, a my wiedzieliśmy, że ta cisza będzie trwać do samego rana i można było robić totalnie wszystko, czego się nie spróbowało za dnia (najczęściej wybieraliśmy opcję: spać, ale i tak zarąbiście, że jakiekolwiek inne opcje wchodziły w grę). No gdzie te czasy, ja się pytam?!
Aktualnie dwoimy się i troimy, żeby tylko uśpić Pierworodnego Wyczekiwanegoprzecieżtylemiesięcy a i tak do drugiej w nocy Kwiatu robi sobie imprezy życia, balangi takie, że kluby na monciaku w Sopocie mogą tylko pozazdrościć. 
Co by trochę się pocieszyć zawsze piszę do znajomych Kóleżanek-Matek i czekam na jakieś złapanie za rękę, poklepanie po wirtualnym ramieniu, pogłaskanie słowem, takie tam wiecie, ogólne matczyne ratuj. A dzisiaj pocieszenie spadło z samego nieba:
- Słuchaj, no nie śpi mi już piąty dzień. Myśli, że może imprezować do drugiej i zasypia z poczuciem satysfakcji, że znowu była dobra impreza. Co robić?
- A próbowałaś się modlić? Jezus myślisz, że był grzeczny jak był mały? Też miał kolki i ząbkował. 

Chwała. Alleluja.
Po przeczytaniu porady Matki-Kóleżanki, tkwiąc jeszcze w szoku i ogólnym amoku, poszłam napić się bardzo mocnej wódki.
A, nie. Kawy, sory. 

4 listopada 2014

Ave Montessori

Ogólnie czytam sobie na temat Pani Montessori i czasami smaczki Jej teorii przedstawiam Kamilowi, który, jak tak sobie obserwuję, poglądowo w kwestii kształcenia i wychowywania dzieci trochę podobny jest do owej Pani. 
Zatem mówię:
- Wiesz, że Montessori była przeciwna opowiadaniu bajek? Zakazuje bajek na temat księżniczek i smoków, bo twierdzi, że dziecko rozczaruje się później jak się dowie, że takie rzeczy nie istnieją. Więc najlepiej opowiadać bajki z życia wzięte, jakieś historie prawdziwe, co by mieć odwzorowanie rzeczywistości. - Przekazałam to Kamilowi, bo dalej spieramy się na temat Wróżki Zębuszki i Świętego Mikołaja.
A Kamil mi odpowiada:
- Nie rozumiem. Przecież wszystkie bajki, które kończą się dobrze są nieżyciowe.

I jak tu wybrnąć z tych bajek życiowych i nieżyciowych?