1 września 2014

Szpitalne opowieści: o Uli smarkuli.

Skierowano Kwiata na USG. Rankiem Pani Pielęgniarkowa oznajmia Nam, że mamy się migiem zbierać, bo do innego budynku biegniemy i czasu nie ma, a jeszcze kilka dzieci trzeba ze sobą zabrać, więc pędem, pędem, zbieramy się. Dołączyła do Nas, między innymi, dziewczynka. Urszula. Lat osiem. Biegniemy z Ulką przez szpitalne korytarze. Widzę jak kątem oka zerka na Kwiata, co by Go lekko szturnąć, zaczepić, podziumdziać i pogłaskać. Zagaduję Ulkę, bo takie mam zboczenie zawodowe:
- Do której klasy teraz pójdziesz? - wiem, zadaję beznadziejnie typowe pytania, których dzieci nienawidzą.
- Do trzeciej. To ostatni rok z moją ukochaną panią. 
- A w przedszkolu też miałaś swoją ukochaną panią?
- Też. A słyszałam, że przedszkole jest nieobowiązkowe. To prawda? - kurde, jak z tego wybrnąć? No niby do piątego roku życia nie jest, ale wiem, że jak się dziecię dowie, to się wkurzy na niesprawiedliwość losu.
- eee... ale chyba lubiłaś chodzić do przedszkola, hm? - zmiana tematu, starą zasadą Dziadka Edka, przeważnie się sprawdza.
- Lubiłam, ale za to nie pójdę na studia.
- Dlaczego?
- Bo skoro przedszkole jest nieobowiązkowe (czy ja coś takiego powiedziałam?! siedziałam cicho), a ja do przedszkola chodziłam, to już nie muszę iść na studia, bo mam już nadrobione te lata w przedszkolu, a studia przecież też są nieobowiązkowe, więc się zeruje. 

Co za sprytna dziewucha, no.
Najlepsze jest to, że Jej tok rozumowania jest całkiem logiczny, co nie?

***

Siedzimy i czekamy. Dalej.
- Ulka, a opowiedz mi o swojej najciekawszej wakacyjnej przygodzie.
- Nie miałam żadnej ciekawej. Na trzech weselach byłam.
- O, i na każdej miałaś inną kreację?
- Tak!
- A która sukienka najbardziej Ci się podobała, z tych trzech?
- Ta druga!

A, no przecież. Widziałam, jasne.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz