30 sierpnia 2014

Szpitalne opowieści: O Jezusie i kryzysie

Siedzę z Kwiatem w szpitalu już trzeci dzień. Rano obchód, kroplówa, leki, przewijanie, karmienie, pobranie krwi, przewijanie, ulewanie, miodowe lata, przewijanie, karmienie, uspokajanie, zabawianie, przewijanie, życie erotyczne Makaków, usypianie, świat według kiepskich, kroplówa, przewijanie, kardashianie i tak w kółko. No, ludzie. Ocipieć można. Kamil grzecznie, posłusznie, jak na Ojca i Męża przystało, wzorowo przyjeżdżał po pracy i towarzystwa dotrzymywał (bez laptopa. Szok!). Wyżalam Mu się już, bez tchu, co by mnie trochę powspierał:
- Kamil
- Tak?
- Kryzys mam. Trzeci dzień tu tkwię w tym pokoju, bo nawet wyjść się nie da, bo oddział zakaźny i zakaz wychodzenia. Kryzys mam jak nic.
- Jezus też miał kryzys, dlatego trzeciego dnia zmartwychwstał.

Żeby nie było. 
Jezusa lubimy, nic do Niego nie mamy.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz