29 lipca 2014

Endomondo wózkowe.


Ciut większe zdjęcie po kliknięciu na foto. Niestety u mnie to licho z nowymi technologiami. O ile rysowanie w Paińcie można nazwać technologią.



26 lipca 2014

O Jezusie i latarce.

Późny wieczór. Chcemy spać (albo co innego, ale na pewno chcemy mieć już spokój), ale Kwiat nie daje. Kamil ma komórkę. Wow, powiecie. Każdy ma, skwitujecie. Ale Kamil ma komórkę z funkcją latarki! I ten sam Kamil przeczytał w Naszych ulubionych Zabawach FundaMentalnych (pisałam jaka to rewelka i polecamy?), że świecenie w ciemnościach może takiego berbecia zainteresować na kilka minut. Na kilka minut?! Ludzie, Kwiatu leżał godzinę i jarał się tym światełkiem jak krzak Mojżesza. Zrezygnowana tym widokiem rozbujanego i szczęśliwego syna (szczerze, to lubię jak Kwiat jest radosny, ale o 23:02 chciałabym, żeby był szczęśliwy, ale w swoich marach sennych) szepczę do Kamila:
- Prędzej Ci się bateria wyładuje, niż Ci Syn zaśnie.
- Przestań. Tą komórkę to mógł Jezus na pustynię zabrać. 40 dni trzyma.

Dobra. Jezusa zostawiamy w spokoju. I bez komórki dobrze wiemy, że świetnie sobie radził. Ale za to My mamy kolejną zabawę, która jest fizycznie mało wymagająca, ale za to mocno absorbuje Kwiata. 
Bingo!

22 lipca 2014

O autorskiej kołysance.

Odwiedzam Ciotkę w poniedziałkowe popołudnie. Po maratonie na bulwarze gdyńskim i okolicznych reprezentacyjnych ulicach Kwiat ewidentnie daje do zrozumienia, że ma dość i chce spać, i ogólnie dajcie mi wszyscy święty spokój. Próbuję wszystkimi sposobami uśpić Kwiata. A to cycem, a to poduszką (nie, nie duszę, tylko nią kiwam), a to śpiewam, a to tańczę, a to wożę w wózku. I nic. U Ciotki przebywała akurat babci brata ciotki kuzyna córka- mała czteroletnia błękitnooka Wiki. Patrząc na moje nieefektywne próby uśpienia Pierworodnego, szepnęła:
- Ciocia, spokojnie, ja zaraz coś wymyślę. - i pobiegła do kuchni, gdzie Ciotka gotowała śmierdzący bób. Słyszę przez lekko uchylone drzwi, że prosi o długopis i czystą kartkę. Wbiega ponownie zaaferowana, siada przy stoliku i zawzięcie, z wytkniętym jęzorem, rysuje jakieś skomplikowane bohomazy. Po chwili podchodzi do wózka, rozkłada swoją pomiętoloną kartkę, odchrząkuje i zaczyna śpiewać:
- Aaa, śpij kotku, aaaa, zaśnij, zaśnij, aaa. Śpij, śpij. aach, ach. Zaaaśnij, śpij. - kończąc śpiewać, składa kartkę na pół i podaje mi ją mówiąc:
- Posłuchaj. Napisałam kołysankę, tutaj masz tekst piosenki, jakbyś zapomniała. Schowaj ją do torby. Śpiewaj Kwiatkowi codziennie, to przestanie płakać i będzie spał. Dobrze?

Jasssne. Pewnie. 
Jakby ktoś potrzebował, to na dole zamieściłam tekst piosenki, na wypadek, gdyby komuś dziecko też dawało w kość i nie chciało zasnąć.


9 lipca 2014

Zabawy fundamentalne.

Jest to fajna seria dla rodziców, którzy nie wiedzą, co zrobić z niemowlakiem i zastanawiają się, czy w ogóle jest szansa, a przede wszystkim SENS zabawy z takim małym nieruchawym dzieckiem. Jeśli ktoś nie wie, czy takie osoby istnieją, to Wam podpowiem, że w dużej mierze Ojcowie mają z tym problem (nie wszyscy, ale jednak). Nie będę wytykać palcem, kto mi kiedyś szeptał na ucho, że trochę nie wie jak się bawić z tak małym dzieckiem, a przy tej książce daje sobie świetnie radę. 
Graficznie jest, niestety, kompletnie do bani. No, mnie osobiście książeczka nie zachęciłaby do zakupu, gdybym o zabawach fundamentalnych nie słyszała i nie znała jej walorów. Jednak tu się sprawdza przysłowie to jakieś tam znane, żeby książek po okładce nie oceniać. Treść jest całkiem treściwa (wiwat tautologia!)
Seria książek składa się z zabaw dla niemowlaków, jak i dla starszych dzieci. Więcej o zabawach fundamentalnych, o tutaj: Zabawy fundamentalne.





7 lipca 2014

Chrzest Kwiata.

Ogarnęliśmy Naszą pierwszą rodzinną imprezę. Spoczko. Chrzest przetrwaliśmy. Komunię przetrwamy, do ślubu z nerwów pewnie nie dożyjemy.