19 listopada 2012

N/RR/CJE

Udało Nam się dotrzeć na Narracje w Gdańsku. Najlepszą atrakcją, według mnie, była możliwość zwiedzania nocą Stoczni Gdańskiej. Wizualizacje dały radę, ale chyba trochę nie rozumiemy sztuki współczesnej. Jest taka.. głęboka. a My tacy płytcy...
Mieliśmy także okazję obejrzeć wystawę "Nauczyciele. Sokrates u Duchampa". Też bardzo głęboka. Tak. Zdecydowanie. Tak.

Dopisek Kamila:
Karolina zapomniała dodać, że była jedna ciekawa narracja. Było to 48 praw władzy (tak naprawdę tylko wybrane prawa), która była demoniczną interpretacją najlepszych przywódczych praktyk. Całość była oprawiona komentarzem, o upiornym głosie zarezerwowanym w grach komputerowych dla demonów. Wizualizacja tłumaczy idęę makiawelicznych wzorców postępowania w postaci ręcznie zmienianych kart, które były wyświetlane na specjalnym rzutniku połączonym z czynnikiem kodów QR. Po zarejestrowaniu symbolu przez kamerę, był on zamieniany w krwawą animację, a wspomniany głos odczytywał zapisany tekst. Dzieło Greena wylądowało na liście moich wymarzonych książek.

Niestety w sztuce współczesnej nie lubię prymitywnej formy i doszukiwania się skomplikowanego przekazu w prostych tworach, więc pozostałe prezentacje średnio przypadły mi do gustu. Rozumiem też, że wydarzenia w Stoczni Gdańskiej były inicjatorem przemian ustrojowych w Europie., lecz czy powinniśmy czcić stoczniowców tak bardzo, jak poprzedni ustrój wielbił górników? Z resztą w jednej z sal można było przeczytać krytyczne komentarze pod nagrodzonym zdjęciem, które przedstawiało demontaż napisu SOPOT i niestety sporo było w nich racji. Uważam to za pewien powiew postmodernizmu i krytyki współczesnej sztuki, który przebija się za sprawą samych artystów. Na marginesie polecam twórczość Banksiego, twórcy znanego ze sztuki ulicznej, który dla żartu nakręcił film o tworzeniu fikcyjnego artysty. Po jego obejrzeniu zacząłem mieć wątpliwości do tego czy kierunek, w którym zmierza współczesna sztuka, a zwłaszcza sposób jej finansowania nie kieruje jej na krawędź przepaści. 


Cieszę się jednak, że miałem możliwość zwiedzania Stoczni Gdańskiej, na co pewnie bym się normalnie nie skusił. Podupadające budynki przemysłowe tworzą niesamowity klimat i moim skromnym zdaniem są świetnym materiałem na fotografie. 

Karolina dopisuje: o ile ma się dobry obiektyw i nie zapomni się statywu... 











1 listopada 2012

Mądrości Kamila.



No Drogie Panie, czasem tak bywa. Mój Luby bardzo nie lubi tego stanu, kiedy jestem absolutnie kosmetycznie wypieszczona, wymuskana, a moja skóra choć na moment alabastrowa. Bo naprawdę staję się wtedy mumią. Nie z wyglądu, rzecz jasna. Niechętnie wtedy daję się dotykać po twarzy. To chyba odruchowo, bo makijaż choćbym nie wiem jak skakała i szalała- zdaje egzamin. 
Uwielbiam ten moment, kiedy koleżanka (młoda, początkująca, ale ambitna- kliknij TU, bo to reklama jest) wypucuje mnie do granic możliwości i wtedy mogę przeobrazić się w całkiem inną osobę, choć dalej jestem sobą i w tej nowej twarzy wciąż odnajduję siebie- tylko, że w lepszej wersji. Taka kobieca próżność. Nic się na to nie poradzi. Dla mnie sprawa bombastyczna, dla Faceta na jedną taneczną noc- katorga.