30 lipca 2013

Grecja. Wyspa Zakynthos! Laganas.

Wycieczkę wykupiliśmy w biurze podróży TUI, która była pod ręką w jednej z warszawskich galerii. Miazga. Pani znalazła wycieczkę, która zaczyna się wylotem z Warszawy a kończy przylotem do Gdańska!
Mieszkańcy tej wyspy mają fioła na punkcie żółwi. Przyznam, są piękne, ogromne i wcale nie takie powolne! Jednak chronić je trzeba, bo gatunek wymarły. Tak, i liga ochrony żółwi regulamin turystom ogłosiła. Statkiem pływać trzeba powoli,bo się wystraszy żółwie. Samolotem latać w nocy nie wolno, bo można wystraszyć biedne żółwie. Do miejsc wylęgowych żółwi zbliżać się nie można, bo tak, owszem, żółwiątka w jajach mogą dostać ataku serca, ale i ptaki mogą wyniuchać, że coś tam do jedzenia w ziemi leży, no i oczywiście, tak, wystraszy się żółwie. Żółwiomania.


Hotel Castelli, do którego miły Grek Nas przywiózł, mieści się (jak to pięknie biuro podróży ujęło) w "tętniącym sercu miasta" Laganas. Dzięki Bogu hotel leży w miejscu spokojnym, porośniętym stosem drzew oliwnych. W tym "tętniącym" mieście wytrzymać by się nie dało, bo jak to powiedział Nasz kolega podróżnik "to centrum to jakiś meksyk!". I w rzeczy samej! Trzymaliśmy się z dala od tego miejsca. Ochoczo przedzieraliśmy się przez wody jońskie w poszukiwaniu niezaludnionych plaż (akurat trafiliśmy na plażę nudystów, no ale przynajmniej cisza i spokój..). Nie, nie rozbieraliśmy się. A Pan, co to Nam użyczył za 5 Euro leżaczków, kulturalnie zasłaniał pupencję ręcznikiem, kiedy to chciał się na boczek przewrócić. Klawo!
W Grecji multum domków w kolorach flagi narodowej. Podobno były jakieś protesty (Grecy lubią!) i na znak solidarności malowano domy w barwach biało niebieskich. To mi Mądry Kamil opowiedział, bo w Grecji już bywał i wciąż sentymentalnie do tej podróży wraca... Teraz to raczej turystyczna atrakcja taki domek, ale przyznam pięknie to wygląda!
Niedaleko lądu leży sobie taka niby dzika wysepka Cameo, co to tylko z pozoru na dziką wygląda, a dzikość swą raczej wydobywa z hucznym imprez i... codziennych ślubów i wesel! By wejść na wysepkę trzeba było zapłacić 4 Euro. Niby zdzierstwo, a jednak darmowy drink w barze na wyspie, otrzymaliśmy! 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz