30 lipca 2013

Warszawa.

Już dawno podróż poślubna minęła, a my w czarnym rowie z ogarnięciem zdjęć.
Do Warszawy pognało Nas, bo koncert Sigur Rós zapowiadał się nieźle, mimo, że miałam obawy przed siedzeniem i słuchaniem skandynawskich smętów. Nie potrafię usiąść na fotelu i słuchać tak, o. Ale nowa płyta, której nie słuchaliśmy okazała się "skoczna" i bardzo różnorodna. Do całego koncertu dochodziły jeszcze pokazy multimedialne i fajerwerki laserów. Wszystko ładnie komponowało się z muzyką, więc brawa były na stojąco. 
Na koncercie pojawiła się cudownie piękna Pani Danuta Stenka i niepozorny Dawid Podsiadło.
Ach, się oddychało celebryckim powietrzem!
Jak na podróż poślubną przystało, był i nocleg w hotelu Ibis. Ładnie, ładnie. Pięknie, pięknie.
Tak można ino żyć.
Po kąpaniu się w luksusach czas nadszedł na odwiedziny w warszawskim mieszkaniu M., który to przyprawia mnie o dreszcze. Ale takie dobre dreszcze. Dreszcze emocji sprzed lat. Dreszcze duchów czasu i jak to się tam mówi, reliktu! M. została podwójnym magistrem z dwóch różnych dziedzin naukowych. Jesteśmy dumni! Trzeba było świętować!
Warszawę też lubimy za Salad Story, której w Trójmieście nie ma. Posiada najlepsze mieszkanki sałatek z pysznymi sosami! Zawsze się tak trafi, że Naszym obiadowym przystankiem jest Salad. Ogrom miksów sałatkowych jest nieprzeciętny, więc czekamy. Czekamy na wielkie sałatkowe przybycie do Trójmiasta!
Nie wiedzieliśmy, co dalej. Zostać w Warszawie, wykupić wycieczkę i jechać w podróż życia, czy wrócić Polskim Busem do Trójmiasta i zastanawiać się, co dalej robić ze swoim życiem. 
Sprawdziliśmy portfele: Kupujemy bilety do Grecji i jedziemy dalej! Iha!

2 komentarze: