27 maja 2014

O Dniu Matki, gargulcu i karaoke.

Ja- powiedziała Łusia tonem obronnym- zwę Józinka Józefem, a Ziutka- Gargulcem. Nie wiem, czy wiesz, co to jest gargulec...
- Wiem - rzekł dziadek stanowczo.
- ... gargulec jest to rzygacz - dokończyła Łusia - A rzygacz jest to ozdobne zakończenie rynny. Zowię tak Ziutka dlatego, że on ciągle ulewa pokarm.

Sprężyna, Małgorzata Musierowicz

Czytam nad uchem Kwiatowi lekką lekturkę z moich młodzieńczych lat i pocieszam się myślą, że gargulca miała również fikcyjna rodzinka z poznańskiej dzielnicy Jeżyce. 
Dzisiaj Kwiat uraczył Nas gargulcowym mało ozdobnym rzygiem, który wystrzelił jak proca przedzierając się przez szczebelki łóżeczka i lądując na moje piękne wypucowane panele.
Dzień Matki.
szlag.

Kamil wracając z pracy i widząc mnie leżącą z rozdygotanym Kwiatem na łóżku, śpiewającą resztkami sił hymny narodowe (wcześniej śpiewałam pieśni pielgrzymkowe, ale tego Kamil by nie zdzierżył), postanowił coś z tym zrobić i poszerzyć repertuar kołysanek, a także uatrakcyjnić formę śpiewania- zainstalował aplikację karaoke w Naszym mądrym smart tv. 
O, ludzie. Co za emocje. Brakuje tylko wódki, kiszonych ogórków i mikrofonu.
No i piosenek pielgrzymkowych brak.
żal.



1 komentarz: