16 kwietnia 2014

Porodowe opowieści. 3.

W trakcie odpoczynku po trudach porodu, doktorki miłe czasem przechadzają się po salach, zaglądają tu i tam i oceniają poziom rehabilitacji, jak i ogólnej rekonwalescencji. Jedna Pani Doktorówna wpadła do mnie któregoś wieczora i po ogólnych oględzinach myśląc sobie, że już nigdy się nie zagoję i nigdy już nie będzie tak samo, z przerażeniem zapytałam:
- Pani doktor, a czy to się wszystko będzie trzymać? Czy mi się tam nic nie rozerwie?
- Nie ma prawa nic pęknąć. Ładnie wszystko jest zeszyte. No, chyba, że pani zechce odwrócić taboret i nadziać się na jedną z nóżek, to wtedy tak, ale patrząc na panią sądzę, że nie jest pani skłonna do takich praktyk. Dobranoc.
- ..branoc.

to się uspokoiłam, bo nóżki taboretu, faktycznie, nie kuszą.
jeszcze. 

1 komentarz:

  1. ahahah...przygody, to tam miałaś ciekawe :D przynajmniej te słowne :)

    OdpowiedzUsuń