Spoko. Zajechaliśmy tam. I myśleliśmy, że będzie mnóstwo straganów, a było raptem kilka. Ale i tak warto było, bo kiełbasa swojska kupiona, wieprzowina suszona kupiona, musztardy o dzikim smaku swojskie zakupione i kozackie soki z rokitnika (rokitnik?! do tej pory nie wiedziałam, że coś takiego istnieje!) i pokrzywy kupione dla spróbowania. Miliony wydaliśmy, ale podejrzewam, że tam wrócimy. Zwłaszcza, że okolica całkiem ładna (jak to się Gdyni jeszcze nie zna za dobrze, to chyba wstyd już)
Jadłostajnia - fanpejdżyk na fejsbuczku.
Dopisek Kamila:
Z niewiadomych przyczyn brakuje tutaj fotek mojej suuszonej wołowiny.
Karolina:
Sory Tatulku, ale ona wygląda naprawdę nieapetycznie. Burzyła kompozycję mojego harmonijnego zdjęcia...
Dopisek Kamila:
Z niewiadomych przyczyn brakuje tutaj fotek mojej suuszonej wołowiny.
Karolina:
Sory Tatulku, ale ona wygląda naprawdę nieapetycznie. Burzyła kompozycję mojego harmonijnego zdjęcia...