Późny wieczór. Chcemy spać (albo co innego, ale na pewno chcemy mieć już spokój), ale Kwiat nie daje. Kamil ma komórkę. Wow, powiecie. Każdy ma, skwitujecie. Ale Kamil ma komórkę z funkcją latarki! I ten sam Kamil przeczytał w Naszych ulubionych Zabawach FundaMentalnych (pisałam jaka to rewelka i polecamy?), że świecenie w ciemnościach może takiego berbecia zainteresować na kilka minut. Na kilka minut?! Ludzie, Kwiatu leżał godzinę i jarał się tym światełkiem jak krzak Mojżesza. Zrezygnowana tym widokiem rozbujanego i szczęśliwego syna (szczerze, to lubię jak Kwiat jest radosny, ale o 23:02 chciałabym, żeby był szczęśliwy, ale w swoich marach sennych) szepczę do Kamila:
- Prędzej Ci się bateria wyładuje, niż Ci Syn zaśnie.
- Przestań. Tą komórkę to mógł Jezus na pustynię zabrać. 40 dni trzyma.
Dobra. Jezusa zostawiamy w spokoju. I bez komórki dobrze wiemy, że świetnie sobie radził. Ale za to My mamy kolejną zabawę, która jest fizycznie mało wymagająca, ale za to mocno absorbuje Kwiata.
Bingo!
Wasze dialogi rozkładają mnie na łopatki! :D Always.
OdpowiedzUsuń