5 kwietnia 2012

Prezent.


Kamil dostał na walentynki tego roku. Trochę czasu minęło, zanim zdołałam się przemóc i je zaakceptować pomimo mojego manualnego debilizmu. Jak to ktoś dobrze kiedyś określił: "Karola, pomysły to Ty masz fajne, ale z realizacją trochę Ci nie wychodzi". Ten prezent zrealizowałam do końca, ale z efektem opłakanym. Dobrze, ze na zdjęciach prezentują się całkiem przyzwoicie.

Koperty z podróży do Chorwacji z najprawdziwszymi znaczkami pocztowymi z całego świata- podkradzione z Tatusiowego klasera (ale cichosza! Jeszcze nie zauważył, że ubyło kilku..nastu)- a w nich herbatki, herbatki, dużo herbatek smakowych. Na każdy Kamilowy dzień. Z tytułami, które zachowam dla Nas.

Dużo było w tym cierpliwości i samozaparcia, a najgorsze w tym wszystkim jest to, że Kamil wcale nie pije ich za często, bo- jak twierdzi- szkoda je wypijać. Piję je ja i czuję, że ten prezent był idealny... dla mnie!









5 komentarzy: