Korzystając z odrobiny ładnej pogody, wybraliśmy się po Naszych wszystkich i egzaminach i uczelniach i wszystkim, co uwierało z rana - na plażę. Morze uspokaja i dodaje energii na kolejne dni. Zrobiłam sałatkę z zupek chińskich, ekspresowa, dobra na brak pomysłu - i pobiegliśmy na morskie piaski, by zdążyć przed ogromem chmur zwiastujących solidny deszcz. Długo nie posiedzieliśmy. Zdążyliśmy zjeść, zrobić kilka zdjęć i nici z popołudniowego leżakowania. Wiatr niemiłosierny rozjuszył się i przegonił Nas w mgnieniu oka! Ale udało Nam się uchwycić bladą tęczę nad horyzontem (:
W uciekaniu przed deszczem skorzystaliśmy z okazji mijając księgarnio-kawiarnię Vadamecum. Wskoczyliśmy, by ogrzać się przy pysznych kawach z chilli i pistacjami. Klimat kawiarni i książek w jednym miejscu przypomina mi warszawskiego Czułego Barbarzyńcę, do którego zabrała mnie kiedyś M.
Dużo słonecznych dni !
Karola, a gdzie reszta włosów :D?
OdpowiedzUsuńPaula
oddałam na perukę (;
Usuń:). Fajna kawiarnia, trzeba będzie kiedyś o nią zahaczyć. :)
OdpowiedzUsuńPaula
jak chciałabym byc nad morzem.. nawet w deszczu ;)
OdpowiedzUsuńurocze fotografie!
OdpowiedzUsuń